niedziela, 1 października 2017

Powrót Anny

Cześć!

Podczas mojej nieobecności byłam bardzo zagubiona...

Zaczął się październik, nowy miesiąc więc może i dobry czas ma zmiany?

Chciałabym wrócić i schudnąć. Cieszyć się jedzeniem i być szczęśliwa, a nie objadać się a później tyć i czuć się obrzydliwie...

Postanawiam sobie jeść mało.
Nie omijać podstawowych posiłków ale JEŚĆ MAŁO, jeśli zgłodnieję między posiłkami jeść owoce i warzywa w rozsądnych porcjach :) No i nie żałować sobie warzyw jako dodatków - wszystko jeść w małych porcjach ale zapychać się np. przy obiedzie surówką :)

Nie widzę też sensu w "zdrowych" i "fit" produktach, dla mnie to chwyt marketingowy i nie zamierzam sobie niczego odmawiać, no może poza słodyczami bo nie są mi potrzebne, źle się po nich czuję i zaburzają moje uczucie głodu, ale poza nimi jem to na co mam ochotę byle w rozsądnej ilości.

Dzisiaj śniadanie może nie jest super małe ale chyba 2 kanapki to racjonalna porcja, tak mi się wydaje ;-) A dla Was ile kromek chleba to mało? Mam problem z pieczywem i określeniem jego porcji. Dla mnie mała porcja pieczywa to albo 2 kromki chleba, albo cała bułka.

BILANS :

* śniadanie : 2 kanapki z masłem, plastrem żółtego sera, szynką, pomidorem i ketchupem.
* obiad : mała porcja ziemniaków z gulaszem, dużo surówki z kapusty pekińskiej

Obecnie ważę 75,8 kg przy 163 cm wzrostu, 31 października chciałabym zobaczyć na wadze 70,8 kg :) to raczej realny cel :)

Muszę się bardzo spiąć i postarać a na pewno dam radę!

A ogólnie moim celem jest 58-60 kg, może uda się do końca roku...Ale na razie staram się żeby październik wypadł dobrze :)

No i nie będę się ważyć do końca października, żeby się nie demotywować :)

Na bieżąco będę uzupełniać bilans, muszę dodać że w ciągu dnia piję też 1 kawę (kawa, troszkę mleka i 2 łyżeczki cukru) i kilka herbat (1 łyżeczka cukru na 250 ml). Nie potrafię przestać słodzić i daruję sobie to :)

Na dziś to wszystko, będę spisywać co i ile jem a posty będę pojawiać się kilka razy w tygodniu :)

EDIT: W sumie nie jestem zaskoczona...zawaliłam. Zawsze najgorsze są wieczory a w weekendy również popołudnia...Byłam nastawiona raczej na 3 posiłki ale dopóki mam problemy...postaram się jeść 5, później zdecyduję co dalej...
1 października tak ładnie wygląda i troszkę smutno że mi nie wyszedł ale kurczę! Odważyłam się i o tym napisałam! Nie poddaję się! Wyjście z ED to nie kwestia kilku godzin czy dni...Ale trzeba próbować! Jutro będzie lepiej i ja o to zadbam...:) No i jutro wpadnę też na Wasze blogi, dziękuję za komentarze :*

3 komentarze:

  1. Hejka! Pierwszy raz trafiłam na Twojego bloga, ale już zapewniam, że z całego serducha będę Cię wspierać. Też wyszłam z założenia, że początek miesiąca to idealny moment żeby wreszcie zrealizować to 'od jutra'. Poza tym zaczynam z bardzo podobnej wagi, jestem tylko troszkę wyższa, no ale to zawsze jakaś motywacja i razem raźniej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mamy ten sam wzrost, Kotku. I startowałam rok temu z wagą 76. W chwili obecnej ważę 61 kg i dalej walczę. Wierzę, że uda Ci się osiągnąć upragnioną wagę. Trzymam za to mocno kciuki, Kotku. :3
    Trzymaj się!
    https://lisie-pieklo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Pisałam wyżej co sądzę o "zdrowych" produktach i tego się trzymam ;)

    OdpowiedzUsuń

Komentujmy po to żeby zmotywować a nie dołować, z góry dziękuję :*